Dzien 28 - Malezja

Po niespełna dwóch tygodniach wyjechaliśmy z Tajlandii. Udaliśmy się do malezyjskiego George Town położonego na wyspie Penang. Podróż trwała niemalże cały dzień, trzykrotnie zmienialiśmy mini vany. Bilet na podróż kupiliśmy na Ko Lancie za 1000 b/os.
Busik wyrzucił nas w George Town na Chinatown, vis a vis hostelu Stardust. Wykończeni podróżą poszliśmy na łatwiznę i zatrzymaliśmy się w Starduście. Warunki wporządku, ładne, czyste pokoiki, klimatyzacja, cena 40 RM/pokój.
Wieczorem wybraliśmy się jeszcze na krótki spacer po okolicy. George town, podobnie jak cała Malezja, to miasteczko kosmopolityczne. Przeplatają się tu kultury malezyjska, chińska i indyjska. Pomimo tego urzędową religią jest tu islam. Panie na ulicach ubrane są w chusty zakrywające włosy. Wieczorami panowie gromadzą się na ulicach popijając herbatkę. Piwo jest tu głównie importowane ( Carslsberg, Guiness ) i wraz z jedyną rodzimą marką - Jaz, stanowi najdroższe pozycje w menu. Poza tym piwo droższe od kolacji zupełnie mi nie smakuje.

Komentarze (0)