Środa upłynęła nam leniwie na plażowaniu i zwiedzaniu wyspy.
Po późnym śniadaniu ruszyliśmy zwiedzać miasteczko, a nastepnie na plażę przy zatoce Loh Dalum. Nie była ona jednak zbyt szczególna więc postanowiliśmy wrócić do nas, na Long Beach. Na tak niewielkiej wyspie udało nam się zgubić :) pomyliliśmy drogę, zapuszczając się w rejony oddalone od turystycznego zgiełku. Trafiliśmy do lokanej wioski. Z przykrością musze stwierdzić, że cały syf produkowany przez turystów trafia w głąb wyspy a tajowie dbają o czystość tylko wokoł farangów. Słabo.
Po drodze napotkaliśmy też małpie stado, które bacznie nam sie przyglądalo. Po kilkugodzinnej wędrówce w pełnym słońcu dotarliśmy do celu.
Wieczór spędziliśmy w miasteczku, kosztując przysmaków z lokalnego bazarku.