Na wstepie chcialbym przeprosic za slaba aktywnosc na blogu ale jest tu tak cudownie, ze nie mamy czasu na siedzenie przed kompem. Dodawanie zdjec rowniez jest czasochlonne, ze wzgledu na slaby transfer.
Zaczal sie kolejny dzien na Ko Phangan. Z samego rana, tj okolo 12 :) po dosc drogim "American Breakfest" ruszylismy naszym skuterkiem na popdboj wyspy. Do jazdy po Ko Phangan trzeba sie chwile przyzwyczaic. Po pierwsze, obowiazuje tu ruch lewostronny wiec musialem troche podumac co sie z czym je. Po drugie bardzo strome podjazdy i spadki, oraz piasek na zakretach czy wreszcie bezdroza, poczatkowo troche mnie przerazaly ale szybko nauczylem sie tu poruszac.
Pierwszym celem naszej wycieczki byla plaza Haad Thon Reng. Dojazd na miejsce zajal nam okolo godziny. Lazurowe wybrzeze, zloty piasek, i praktycznie pusta plaza - raj na Ziemi. Przyznam szczerze, ze sa tu najpiekniejsze plaze jakie w zyciu dane bylo mi zobaczyc. Na plazy milo czas spedzalismy do zachodu slonca...