Do Bangkoku dotarlismy sprawnie. Bilet do Bangkoku, z przesiadka z autobusu do mini vana na granicy, kosztowal 10 USD. Podroz niestety zajela caly dzien i w Bangkoku bylismy dopiero wieczorem.
Kierowca wyrzucil nas nieopodal centrum turystycznego stolicy Tajlandi. Po krotkim marszu nocleg znalezlismy w hoteliku Orchid Hotel przy ulicy Ranbutrii, jednej z dwoch najbardziej rozrywkowych ulic w Bangkoku. Koszt za pokoj dwuosobowy to 480 batow. Wszystko na pierwszy rzut oka wygladalo w porzadku. Ladne, schludne pokoiki, klimatyzacja itp. Problem pojawil sie po pierwszej nocy. Rano obudzilismym sie pogryzieni przez pluskwy. Ala wygladala jak biedronka :)
Generalnie na wpomnianych ulicach Bangoku panuje poludniowo europejski kilmat. Pelne turystow knajpki, dla ktorych lokalni muzykanci przygrywaja przeboje Beatlesow i Boba Marleya. Zarcie na ulicach super i przy tym niedrogo. Przyznam ze klimat Bangkoku troche mnie pochlonal.