Dzien 8 - Pakse

Kolejny dzien spedzony a pozdrozy...
Z samego rana zlapalismy tuk - tuka na dworzec autobusowyz zamiarem udania sie do polozonego na poludniu Pakse. Nie mowiacy po angielsku wlasciciel pensjonatu wytlumaczyl nam, ze autobus mamy o 8, wiec na dworcu bylismy juz o 7:30. Okazalo sie jednak, ze auutobus wyjezdza o 9, na szczescie ta pomylka wyszla nam na dobre. Otoz jadacy do Pakse autobus pelni w zasadzie funkcje ciezarowki, i juz na kilka godzin przed wyjazdem rozpoczyna sie ladowanie towarow na wszystkie mozliwie przestrzenie z dachem wlacznie Udalo nam sie wiec zaklepac miejscowke. Przepelniony do granic wytrzymalosci autobus ruszyl o czasie docierajac do Pakse okolo 16, gubiac po drodze troche towaru.
Zalogowalismy sie w hostelu saidaba 2. Mila atmosfera, ceny ok, dodatkowo dobrze prosperujace biuro turystyczne, nie naliczajace sobie zbyt duzej prowizji.
Wieczorem, jedzac kolacje spotkala nas bardzo mila niespodzianka.
Otoz poznalismy sympatycznych polakow - Beate i Tomka, ktorzy w podrozy sa juz od ponad pol roku ( pozazdroscic ). Przy milej rozmowie czas uplynol niezauwazenie. Po kilku piwkach Tomek zaproponowal skosztowanie lokalnego rumu ( 8000 kip / butelke , tj ok dolara :))) ktora rozpilismyw ogrodku przed ich domkiem. Rano bylismy umowieni na wspolna wyprawe do Champasak, niestey tylko nam udalo sie zwlec :))

Zdjęcia (9)

Komentarze (0)